Wakacyjny ,gorący poranek.Siedziałam na połamanej ławce i patrzyłam jak jaskółka napełnia muszkami rozwarte dziobki
swoich dzieci.Pszczoły wracały już z porannych zbiorów z wypełnionymi koszyczkami.Przeszłam przez wąską ,wydeptaną scieżkę do szkolnego ogrodu.Była taka cisza i przejmujący zapach dzikiej róży pokrytej poranna rosą.Poniżej w gęstej trawie,zobaczyłam kilka narcyzy ,które zaspały i zapomniały wykwitnąć w maju ,a teraz popisywały się swą uroda przed margerytkami.Rosły też morwowe drzewa z owocami białymi i czarnymi,wdrapałam się i smakowałam te słodyczą wypełnione i nadzwyczajnym aromatem małe owoce.Z wierzchołka drzewa podziwiałam wszystko co było w zasięgu mojego wzroku,chciałam zobaczyć morze,góry.Wiedziałam ,że gdzieś są i ,że jest gdzieś inny swiat i życie……
Pamiętam ten dzień,choć minęło tak wiele lat.Życie też było zmienne jak pory roku.6 lat temu stanąłeś na mojej drodze i uratowałeś życie.Przeprowadziłeś przez płonący i walący się most w miejsce gdzie na nowo zobaczyłam świat z mojego dziecinstwa.Wszystkiego uczyłam się na nowo.Zrozumiałam czym jest prawdziwa miłość i jakie niesie ze sobą cierpienie,osamotnienie i jak w tym wszystkim można cieszyć się życiem i każdą jego chwilą.Jak bardzo głęboko można wniknąć w siebie i siebie pokochać na nowo.Pogodzić się ze swoimi słabościami,niedoskonałościami.Jak można jednego dnia napisać swoje skrywane myśli,uczucia.Zauroczyć i zachłysnąć się maleńkim życiem,stokrotką,rozmarzoną biedronką.Przeprowadziłeś mnie przez ten most i włożyłeś z ufnością moją dłoń w rękę Boga,którego nie znałam…Dziękuję Tobie za życie i każdy dzień mój Kapłanie.Dzisiaj jest 8 rocznica Twoich Święceń Kapłańskich,zawsze bądż niezmienny w tym co i kogo kochasz.A za tę Przyjażń dziękuję Bogu każdego dnia i czynić tak będę,aż do wieczności .Dziękuję sercem i czymś niewypowiedzianym…Tobie dziękuję T……….jola maj